Gazetka nr 46, czwartek 27 listopada 1997

(5313 s³ów w tym tek¶cie)
(4156 ods³on)   Strona gotowa do druku




Gazetka Domu Tañca

c
z
ê
æ
p
i
e
r
w
s
z
a

I. O czarach

Magii nie trzeba odradzaæ. Zawsze - na jutro i pojutrze - pozostan± fakty dla nauki niepoznawalne. Zawsze pozostanie p³aszczyzna sztuki, p³aszczyzna do¶wiadczenia sakralnego. Przy ca³ej wspó³czesnej analizie zawsze pozostaje sfera sakralna. Nale¿y tylko rozejrzeæ siê: ona jest w ca³ej z³o¿ono¶ci ¶wiata - tego i innego. Zrozummy: nie wszystko odkrywa jeden tylko obszar ludzkiej psychiki. Bo co by nie mówiæ, to ¶mierci wszyscy siê boj±, nikt nie wie dok³adnie jaki bêdzie kolejny etap jego ¿ycia.
Znam ¶wietnych uczonych, którzy, gdy dziecku zagra¿a ¶mieræ, a lekarze bezradnie rozk³adaj± rêce, id± do "dziada", "znachora" i zdaj± siê na jego umiejêtno¶ci. Nie wnikaj± nawet, czy to wiedza naukowa, czy co¶ innego. Po prostu nie maj± wyj¶cia. Je¶li raz siê uda³o, drugi raz cz³owiek my¶li: nie mogê zrozumieæ, ale co¶ w tym jest.
Nie trzeba czekaæ, a¿ bêdzie z nami ¼le. Zbli¿my siê do tej ¶wiatowej, wiekami kumuluj±cej siê wiedzy. Przecie¿ jeden typ my¶lenia przechodzi³ w kolejny bardzo p³ynnie - a nawet je¿eli gwa³townie, to i tak rdzeñ pozostaje ten sam. I w nas on tak¿e jest. Je¶li do¶wiadczymy siebie jako czê¶ci tego skomplikowanego ¶wiata, wtedy oka¿e siê, ¿e magia potrzebna nam jest nie tylko do zrozumienia takich czy innych zwi±zków, ale do odrodzenia cz³owieka jako cz³owieka, jako czê¶ci kosmosu, bo¿ego ¶wiata, jako ¿ywej istoty, jako czê¶ci narodu itd. Ostro¿ni b±d¼my wobec nauki. Odkryto jakie¶ prawo empiryczne, sprawdzono raz, piêæ, sto razy - i prawo obowi±zuje dla wszystkich przypadków. Potem: raz - zawiod³o, dwa - nie dzia³a - co siê dzieje? A z praw sk³ada siê nauka oparta na do¶wiadczeniach, zmieniaj± siê warunki i do¶wiadczenie bywa inne. Nie trzeba byæ twardog³owym, wierzyæ we wszystkie do¶wiadczenie tak dos³ownie. Choæby przyk³ad z geometrii - ile tysi±cleci obowi±zywa³a geometria Euklidesa? Chlap! - upad³a. Mo¿e obowi±zuje, ale pod warunkiem, ¿e...
Magia zwi±zana by³a ze znajomo¶ci± odpowiednich praw, zwi±zków: jedno dzia³anie wywo³uje drugie. To przecie¿ nauka, system zwi±zków (podobieñstwa, przynale¿no¶ci etc.) sytuuj±cy cz³owieka w przyrodzie. Oznacza to, ¿e byle kto nie móg³ realizowaæ magii. Móg³ to byæ tylko kto¶ znaj±cy kompleks praw, zale¿no¶ci. To byli nosiciele wiedzy wybrani przez Boga - elita.
Zajmujemy siê zespo³ami ludowymi - czy ca³a wie¶ ¶piewa? To postawa marksistowska, ¿e sztukê tworz± masy. Masy nigdy nie tworzy³y, zawsze by³y to indywidualno¶ci, fachowcy, znawcy. Z nimi pod¶piewywali i s³uchacze. Znamy technikê wywo¿enia ze wsi dwóch - trzech ¶piewaków, jednego muzykanta - i wie¶ przestaje ¶piewaæ na zawsze. Nic nowego nie powstaje. Ludzie pamiêtaj± urywki pie¶ni, z kim¶ mo¿e mogliby ¶piewaæ ale sami - nic. Zabrak³o profesjonalistów. To oni byli po¶rednikami miêdzy wy¿szym ¶wiatem a zwyk³ym cz³owiekiem. O nich folklory¶ci powinni dbaæ przede wszystkim, bo to oni s± depozytariuszami wiedzy i potencja³u twórczego.
prof. Ihor Maciejewski
z wypowiedzi podczas dyskusji na sympozjum Fundacji "Muzyka kresów"
Rybaki 14.VII.1992
nagranie i redakcja: Janusz Prusinowski

II. Nasi go¶cie

Kapela Franciszka Grêbskiego z Sulejowa

Sulejów, w którym znale¼li¶my siê w ostatni± sobotê, to miejsce magiczne. Czas tu siê zatrzyma³, przestrzeñ wywróci³a gór± na dó³ a droga koñczy siê tu i niknie w nadrzecznym mule.
Ruiny zamczyska Kazimierza Wielkiego bielej± na wzgórzu. Do nich przytulone resztki obórki a na murze z wapiennych ciosów przybito go³êbnik. Kraina ostów broni dostêpu do dostojnej ruiny. Powy¿ej zamku na owalnym placu spotykali siê na pewno przy ognisku woje - wspominaj±c zwyciêskie bitwy. Dzisiaj stoi tu tylko stary autobus. Drogi krzy¿uj± siê, wznosz± i wij± w¶ród nadrzecznych pagórków i wa³ów.
I w takim w³a¶nie miejscu mieszka pan Grêbski z rodzin±, pêdz±c ¿ycie spokojne i stateczne. Gdy przychodzi czas, siêga po harmoniê i wygrywa melodie rozci±g³e, p³ynne jak rzeka, która nieopodal pêdzi swój szeroki nurt. Powi¶laki, oberki, mazurki a tak¿e szczególnie piêkne walce i tanga jedne za drugimi wychodz± spod palców muzykanta. Piêknej urody jest harmonia guzikowa, któr± zamówi³ specjalnie we W³oszech jeden z poprzednich w³a¶cicieli instrumentu. Pan Grêbski dosta³ harmoniê od te¶cia - jak mówi - wraz z ¿on± w wianie. I jedna, i druga wierne mu s± do grobowej deski.
Razem z bêbnist± Zbigniewem Soboniem pan Grêbski tworzy kapelê, której barwa stopliwa jest niczym metal. Ju¿ od lat s³ynie w ca³ym regionie kieleckim i zapraszany jest na wiêksze pogrania. W radiu czêsto mo¿na pos³uchaæ audycji z muzyk± z Sulejowa. Przyje¿d¿aj± nagrywaæ muzykantów i z Kielc, i Warszawy, czy Lublina, powsta³a nawet praca magisterska o nich. W Kazimierzu widzieli¶my ostatnio i tañczyli¶my do muzyki Pana Grêbskiego w nocy na ulicy - gdy wraca³ z ogniska na górze zamkowej. Tego roku otrzyma³ na Festiwalu Srebrn± Basztê.
Pó¼nym wieczorem, gdy ju¿ melodie grane przez Pana Grêbskiego wype³ni³y po brzegi ciep³± kuchniê, i gdy przysiad³e na kanapie ¿ona wraz z córk± zaczê³y nuciæ z harmoni± rzewne pie¶ni - poczuli¶my siê w Sulejowie jak w domu.

Katarzyna Andrzejowska

III. Katarzynki i Andrzejki

Dzieñ ¶w. Katarzyny (25 listopada) i nieco pó¼niej dzieñ ¶w. Andrzeja (30 listopada) po¶wiêcone s± wró¿bom m³odzie¿y, dotycz±cym przede wszystkim ma³¿eñstwa, przy czym ch³opcy wró¿± raczej w pierwsze ¶wiêto, dziewczêta za¶ w drugie. Zwyczaje to stare, zapewne pozostaj±ce w zwi±zku ze staro¿ytno¶ci± klasyczn±: ¶w. Katarzyna jest patronk± dziewic, a ¶w. Andrzej pochodzi od greckiego wyrazu aner, andros, oznaczaj±cego mê¿a. Wró¿by s± bardzo rozmaite. Mo¿na zobaczyæ przysz³ego ma³¿onka we ¶nie (po¶ci siê te¿ w wiliê ¶wiêta), mo¿na go zobaczyæ o pó³nocy w studni albo te¿ w zwierciadle. Powszechnie leje siê wosk na wodê i poszukuje siê w powsta³ych w ten sposób bry³ach wosku podobieñstwa do jakiej¶ postaci:

Nalejcie wosku na wodê,
Ujrzycie swoj± przygodê -

mówi jedna z postaci komedii Marcina Bielskiego z XVI w.
Dziewczêta wychodz± te¿ w nocy ¶w. Andrzeja przed chatê i nas³uchuj±, z której strony s³ychaæ szczekanie psów, wierz±c, ¿e z tej strony i m±¿ siê pojawi. Rozrzuca siê te¿ ga³ki ciasta, oznaczaj±ce rozmaite osoby i patrzy siê, któr± z nich pies najpierw porwie. Wró¿y siê te¿ z przedmiotów przypadkowo znalezionych; na Wileñszczy¼nie dziewczêta wybiegaj± nago przed chatê i chwytaj± po¶piesznie narêcze drew, wró¿±c nastêpnie z tego, czy drwa s± do pary czy nie. Wró¿y siê dalej z przedmiotów wyci±gniêtych z przerêbli na lodzie (kawa³ek skóry oznacza, ¿e mê¿em bêdzie szewc, kawa³ obrêczy - ¿e mê¿em bêdzie bednarz, itp.). Wró¿y siê te¿ z rzucania trzewikiem, ze ¶wieczek czy igie³ puszczanych na wodê; wypisuje siê kartki z imionami (dziewcz±t czy ch³opców) i nastêpnie wyci±ga rano jedn± z nich, na której znajduje siê imiê przysz³ego ma³¿onka.

fragment ksi±¿ki Jana Stanis³awa Bystronia Etnografia Polski

¦w. Katarzyna pochodziæ mia³a z rodu królewskiego. Obdarzona by³a niezwyk³± inteligencj± i zdolno¶ciami. Od najm³odszych lat wiele godzin dziennie spêdza³a nad ksi±¿kami. "Niestety -pisze ks. Hozakowski - pogr±¿ona by³a w ciasnych wierzeniach pogañstwa. Bóg wszak¿e j± sobie upatrzy³ na szczególniejsz± wybrankê. Powiadaj±, ¿e w czasie, kiedy zaczê³a zapoznawaæ siê z prawdami Chrystusowymi, ukaza³a siê jej Naj¶wiêtsza Maria Panna z Dzieci±tkiem Jezus na rêku. Bo¿a Dziecina mia³a odwróciæ Sw± twarzyczkê od Katarzyny, bo niezupe³nie jeszcze czysta dla braku u¶wiêcenia przez chrzest ¶w. by³a. Widzenie dziwne wp³ynê³o na to, ¿e Katarzyna przy¶pieszy³a porzucenie ba³wochwalstwa znikomego. Przyjê³a wkrótce chrzest ¶w., a w nagrodê dozna³a ponownego widzenia, w którym Jezus za¶lubi³ j± Sobie duchowo pier¶cieniem w³o¿onym na palec .¶w. Katarzyny. Niewymowna ³aska ta sprawi³a, ¿e dziewica cudnej urody zupe³nie ofiarowa³a siê s³u¿bie Bo¿ej w dozgonnym panieñstwie".
Inna legenda opowiada, jak to ¶wiêta, wezwana do cesarskiego pa³acu, podjê³a siê obrony prawd Chrystusowych wobec piêædziesiêciu pogañskich mêdrców, najwybitniejszych uczonych tamtych czasów. Dyskusja trwa³a d³ugo i przys³uchiwa³o siê jej wielu ludzi. ¦wiêta nie za³ama³a siê. Wypowiadane przez ni± zdania by³y tak logiczne i celne, ¿e wszystkich piêædziesiêciu mêdrców uzna³o swoje dotychczasowe wierzenia za fa³szywe i uwierzy³o w Jezusa. Rozw¶cieczony cesarz kaza³ przygotowaæ stosy i ¿ywcem spaliæ owych uczonych. Odt±d jest ¶w. Katarzyna czczona jako patronka filozofów, ludzi nauki, a tak¿e uniwersytetów.

Fragment z ksi±¿ki Ewy Ferenc-Szyde³kowej Rok ko¶cielny a polskie tradycje


c
z
ê
æ
d
r
u
g
a

To, co by³o

Pie¶ni le¶ne, pie¶ni polne

Po raz trzeci1, przez dwa kolejne wieczory w Krakowie, w Teatrze Bü ckleina go¶ci³a Fundacja Muzyka Kresów z Lublina, organizuj±c tam Festiwal - Muzyka Utracona. Temat tegorocznego spotkania skupi³ siê wokó³ pie¶ni le¶nych i polnych. Po Archaicznych pie¶niach Ba³tów i S³owian, ubieg³orocznych, pozostaj±cych wci±¿ ¿ywo w pamiêci Ko³ysankach, przyszed³ czas na pie¶ni wykonywane w otwartej przestrzeni, towarzysz±ce cz³owiekowi w jego zmaganiu siê z wszechogarniaj±c± przyrod±.
Pie¶ni le¶ne, pie¶ni polne to zarówno pie¶ni liryczne, wielokrotnie wykonywane w otwartej przestrzeni, jak i pie¶ni obrzêdowe, zwi±zane z rokiem kalendarzowym. Dla cz³owieka ¿yj±cego na wsi, szczególne znaczenie mia³ ten drugi rodzaj pie¶ni, skierowanych do ziemi, poniewa¿ ziemia i to, co mia³o siê z niej zrodziæ, decydowa³o o jego ¿yciu, by³o przedmiotem jego najwiêkszej troski. By³y one "u¿ywane" w konkretnym celu, by kontaktowaæ siê z si³ami przyrody, mocami, które mia³y cz³owiekowi pomóc w codziennych pracach. Ten rodzaj pie¶ni wykonywany by³y "na krzyku", i nie tylko by³o to wymogiem przestrzeni, ale jak powiedzia³ w jednym z wywiadów Jewgienij Jefremow - etnomuzykolog z Kijowa - trzeba by³o dokrzyczeæ siê do bogów2. Pie¶ñ by³a pro¶b± o deszcz lub pogodê, o dobry plon, mia³a odgoniæ z³e moce i duchy, a przywo³aæ te, które sprzyja³y cz³owiekowi. Mia³a ju¿ nie tylko ob³askawiæ ziemiê, ale ca³± tajemnicz± przestrzeñ w jakiej przysz³o jemu ¿yæ. Kiedy mówimy o funkcjach, jakie te pie¶ni mia³y do spe³nienia, mo¿emy mówiæ jedynie o czasach przesz³ych, odleg³ych. Dzisiaj zarówno maniery wykonawcze takiego ¶piewu jak i same pie¶ni pozosta³y ju¿ tylko w pamiêci starych ludzi w niewielu rejonach Europy ¦rodkowo-Wschodniej.
Za³o¿eniem organizatorów Festiwalu w Krakowie by³a chêæ zaprezentowania, za¶wiadczenia, ¿e takie pie¶ni jeszcze istniej±, i ¿e pomimo zmiany przestrzeni (zamiast pól i lasów - sala Teatru Bü ckleina) i zmiany adresata (zamiast ziemi, ¿ywio³ów - publiczno¶æ), mo¿na przybli¿yæ siê do takiego rodzaju d¼wiêku.
Ka¿dego wieczora odbywa³y siê dwa koncerty. Pierwszego dnia ¶piewa³y, znane dobrze w Domu Tañca chocia¿by z koncertów wielkopostnych, zespo³y ¶piewacze z Bandy¶ i z D³ugiego (zarówno mê¿czy¼ni jak i kobiety) oraz grupa z Bia³orusi ze wsi Reczyce. O archaicznym sposobie ¶piewania Kurpiów my¶lê, ¿e w tym miejscu nie muszê pisaæ. ¦piewacy prezentowali przede wszystkim pie¶ni liryczne, i zapewne wszystkich zachwyci³a barwa g³osów i sam sposób ¶piewania. Tego wieczoru mogli¶my te¿ us³yszeæ pie¶ni obrzêdowe i liryczne z Polesia, nale¿±cego do Bia³orusi. Na terenach po³o¿onych na wschód od Polski zdecydowanie lepiej zachowa³y siê w pamiêci, pie¶ni towarzysz±ce obrzêdom roku kalendarzowego. ¦piewane s± one do dnia dzisiejszego, choæ nie pe³ni± ju¿ magiczno-obrzêdowej funkcji. Na Bia³orusi do grupy tej nale¿± pie¶ni zwi±zane z przyzywaniem wiosny, pie¶ni "zakliczanki" (w których dziewczyny zwraca³y siê do s³oñca i Boga o dobre urodzaje i zbiory), pie¶ni Juri (pie¶ni o rosê), pie¶ni kupalne, pie¶ni ¿niwne i zwi±zane ze zbiorem innych zbó¿ i ro¶lin.
Drugi dzieñ prezentacji rozpoczê³a grupa Verdingis z Wilna. Tu mogli¶my zobaczyæ i us³yszeæ jak m³odzi ludzie z miasta, rekonstruuj± tradycjê swoich przodków, od lat zajmuj±c siê litewskim ¶piewem i litewsk± muzyk± ludow±. Za¶piewali pie¶ni, które wi±za³y siê z zimowym i wiosenno-letnim cyklem kalendarzowym: pie¶ni lalowników (od ref. pie¶ni "Ej, lalo!" - wykonywanych przez mê¿czyzn podczas Wielkanocy), pie¶ni na hu¶tawkê (wierzono, ¿e od wysoko¶ci hu¶tania zale¿y pomy¶lno¶æ zbiorów), pie¶ni na obchodzenie pól, na ¶w. Jura, na noc kupa³ow±, pie¶ni zwi±zane z pracami polnymi jak sianokosy, pie¶ni ¿niwne i zwi±zane ze zbieraniem innych plonów. Patrz±c na zespó³, mo¿na by³o zauwa¿yæ, ¿e wykonywanie tych pie¶ni niesie z sob± du¿o rado¶ci i t± rado¶ci±, z samego ¶piewania, pragnêli siê oni z nami, s³uchaczami podzieliæ. Tego dnia wyst±pi³ równie¿ zespó³ z Ukrainy ze wsi Zbrañki, prezentuj±cy pie¶ni z Polesia ¦rodkowego. ¦piew tej grupy zas³uguje na szczególn± uwagê. Zgodnie ze s³owami J. Jefremowa, i¿ pomimo tego, ¿e zespó³ wystêpowa³ nie raz na ró¿nych scenach "na szczê¶cie nie odbi³o siê to na manierze wykonawczej, co nierzadko zdarza siê wiejskim zespo³om podobnego typu, które porwane raz i drugi w "wir" festiwalowo-koncertowy, dos³ownie w oczach przeobra¿aj± siê w pseudoludowe show-zespo³y, prezentuj±ce uproszczony repertuar - obliczony na niewybrednego s³uchacza - repertuar z rekwizytami w postaci ko³owrotków, pierogów, szarawarów i bajanów"3. Prostota, naturalno¶æ przemawia³a w postawach kobiet, ich oczach, g³osach. Pie¶niami mówi³y nie o jakim¶ odleg³ym ¶wiecie, ale swoim w³asnym, ich bezpo¶rednio dotycz±cym. Mówi³y o swoim trudzie, bólu, pracy, rado¶ci. Obok pie¶ni lirycznych, które przejê³y czê¶ciowo manierê pie¶ni obrzêdowych, zaprezentowa³y te, które wi±¿± siê z obrzêdami kalendarzowymi: wio¶nianki, pie¶ni ¶wiêtojañskie, pie¶ni na ¶w. Piotra, pie¶ni ¿niwne. "W sposobie ich wykonania przechowa³y siê cechy wskazuj±ce na ich magiczne przeznaczenie w przesz³o¶ci: maksymalnie g³o¶ne brzmienie w wysokim rejestrze, deklamacyjno-recytatywny charakter ka¿dej linii melodycznej, tendencja g³osów w zespole do unisono, które w koñcu ka¿dej strofki ci±gnie siê bardzo d³ugo i koñczy rytualnym delikatnym okrzykiem -pohukiwaniem"4. Ka¿da z kobiet ¶piewa³a swoim naturalnym g³osem, ka¿dy g³os by³ inny, mówi³ o indywidualnym do¶wiadczeniu ¶piewaj±cego, i ta indywidualno¶æ nie zosta³a utracona przy wspólnym ¶piewie, który przez to nabiera³ jeszcze silniejszego wyrazu, jak mówi³ Jan Bernad, by³ on jak monolit, ska³a. S³uchaj±c tego ostatniego zespo³u, mo¿na by³o sobie wyobraziæ jakie znaczenie mia³y kiedy¶ tego rodzaju pie¶ni, jaka by³a moc ich oddzia³ywania.

Festiwal Muzyka Utracona ma t± warto¶æ, i¿ pomimo pos³ugiwania siê nazwami Festiwal, koncert, chodzi w nim o co¶ najprostszego i najwa¿niejszego, co podczas wielu festiwali zostaje zagubione, o mo¿liwo¶æ us³yszenia. Tu najwa¿niejsza rzeczywi¶cie jest pie¶ñ i muzyka, na nich skupiona jest ca³a uwaga. Temu s³u¿y zarówno ka¿dorazowy wybór tematu, dobór wykonawców, wprowadzenie komentarza umo¿liwiaj±cego zrozumienie miejsca i roli danej pie¶ni, a tak¿e atmosfera spotkania.

Osobnym zagadnieniem, wartym choæ chwili refleksji, s± organizowane w ramach Festiwalu - Noce Tañca, spotkania dla tych, którzy chc± z sob± chwilê d³u¿ej pozostaæ, chc± potañczyæ i pos³uchaæ muzyki ludowej. Pierwszej nocy, przy kapeli zespo³u "Kyczera", królowa³y tañce ³emkowskie. Drugiego dnia, litewskie tañce prowadzi³ zespó³ Verdingis. Du¿a liczba osób chêtnych do tañca przekracza³a mo¿liwo¶ci pomieszczenia wszystkich na parkiecie Teatru Bü ckleina. Pierwszego wieczoru, prowadz±cy i ucz±ce tañce ³emkowskie Jerzy Starzyñski, doskonale radzi³ sobie z t³umem chêtnych. Drugiej nocy subtelno¶æ tañców litewskich zosta³a zag³uszona jeszcze wiêksz± ilo¶ci± przyby³ych, zw³aszcza m³odych ludzi, którzy po prostu chcieli siê bawiæ, niekoniecznie przy litewskiej muzyce. Z jednej strony ten fakt napawa optymizmem, ¿e tylu ludzi w mie¶cie garnie siê do tañca ludowego i chce (tak jak by³o to pierwszej nocy) s³uchaæ innych, i w konkretnym tañcu odnajdywaæ rado¶æ zabawy, z drugiej strony, widaæ jak wielki trud musi byæ w³o¿ony, by byæ s³uchanym i, ¿e taniec ludowy nie jest jednak dla wszystkich.


1 Pierwszy Festiwal Muzyka Utracona odby³ siê w pa¼dzierniku 1995 roku i zatytu³owany by³ Archaiczne pie¶ni Ba³tów i S³owian, drugi pt. Ko³ysanki odby³ siê w listopadzie 1996 roku.

2Wywiad z Jewgienijem Jefremowem, Dokrzyczeæ siê do Bogów, "Rzeczpospolita" nr 188/1992.

3Program Festiwalu .

4Ibidem.

  • Beata Wilgosiewicz
  • VII Kalotaszegi Tanc Tabor

    Impresje z pobytu na warsztatach wêgierskiego Domu Tañca w Kalotaszentkiraly (Sincraiu), Siedmiogród

    Kiedy dotar³a do mnie wie¶æ, ¿e szykuje siê wyjazd na warsztaty taneczne do Siedmiogrodu, ucieszy³em siê. Rado¶æ moja wzros³a tym bardziej, i¿ mia³y siê one odbywaæ w tych rejonach Siedmiogrodu, które podczas zesz³orocznych wystêpów grup tanecznych BOGANCS i ZURBOLO z Kolozsvaru (Klu¿) urzek³y mnie swym folklorem.

    Moj± kwaterê stanowi³ przepiêkny pokój, ca³y urz±dzony w tradycyjnym ludowym stylu: plecione chodniki, proste meble z ciemnego drzewa, pierzyny, poduchy, haftowane serwety i narzuty, malowana porcelana. Ka¿dy dom we wsi posiada³ przynajmniej jeden taki pokój, a zazwyczaj ca³y by³ jak ze skansenu. Wiele chat wybudowano jeszcze na pocz±tku XX wieku, a pó¼niejsze nie odbiega³y wygl±dem i wystrojem od pierwowzorów. Najczê¶ciej spotykane ubarwienie ¶cian stanowi³ b³êkit, zieleñ i ró¿ne odcienie ¿ó³cio - pomarañczu. Dachy by³y proste, dwuspadowe lub ³amane, kryte gontem, dachówk± lub blach±. Starannie zdobione podcienie, ganki, furty i bramy wjazdowe przydawa³y im uroku. W obej¶ciu tradycyjny gospodarski inwentarz, a wokó³ - pola, ³±ki, sady i ogrody. Po prostu wie¶ jak siê patrzy. Moja gospodyni zreszt± te¿. Nestorka rodziny, babcia Anusia przywita³a mnie ubrana w typowy strój starej kobiety: czarne trzewiki, czarne rajstopy, czarn± spódnicê, czarn± bluzkê i czarn± chustê. Tylko serce z³ote.

    Warsztaty tañca to co dzieñ 3 godziny nauki rano, 2 po po³udniu, a wieczorem potañcówka do upad³ego. Kursanci dzielili siê wed³ug kryterium pocz±tkuj±cy - zaawansowany na dwie grupy. Grupa zaawansowana trudniejsza, acz bardziej atrakcyjna, zw³aszcza dla panów, poniewa¿ uczono tam elementów mêskich tañców solowych. Tañce te, z grubsza sk³adaj±ce siê z wywijasów, podskoków, wyskoków, tupania, klaskania i klepania, s± przedmiotem podziwu i uznania ze strony innych panów, a zachwyt i uwielbienia ze strony pañ. Wszystkie pytane przeze mnie dziewczyny odrzek³y, ¿e jest to bardzo kusz±ce i ekscytuj±ce obserwowaæ popisuj±cych siê ch³opaków. Wyznania te zwiêkszy³y moj± motywacjê do nauki, aczkolwiek wykazaæ dane mi by³o siê w tañcach parowych.

    Zrz±dzeniem losu znalaz³em siê bowiem w grupie pocz±tkuj±cej. Dowodzi³ ni± Peter Levai, co do którego powiedzenie "uczy i bawi" by³o po stokroæ trafione. Cz³owiek ten ³±czy³ w sobie talent taneczno - dydaktyczny i aktorsko - komediowy, oprócz wiêc kroków i figur nie sk±pi³ nam ¿artów i dowcipów, opowiadaj±c zabawne historie i w ujmuj±cy sposób parodiuj±c nasze pocieszne podrygi. Frajdê oczywi¶cie sprawia³ te¿ sam taniec, zw³aszcza, ¿e Peter nie szczêdzi³ nam zmian w parach. Tym sposobem w ci±gu kilku dni obtañczy³em wiêcej dziewczyn ni¿ przez ca³y ubieg³y rok. Na dodatek wielce urodziwych.

    Komu by³o ma³o, szed³ wieczorem do domu tañca na zabawê. Oko³o 21-ej zasiada³a kapela w sk³adzie skrzypce, altówka, basy, i lud rusza³ w tany. Tañczy³ kto potrafi³, chcia³ lub nie mia³ kompleksów. Kto nie tañczy³, ten patrzy³ i s³ucha³, gdy¿ tañce okrutnie piêkne a muzyka cudowna. A jak jeszcze za smyczek chwyci³ Netti, ponoæ ostatni ¿yj±cy wielki primasz regionu, doznania osi±ga³y szczyt. Zreszt± taniec i muzyka Wêgrów nieod³±cznie id± w parze (a raczej w tercecie) ze ¶piewem. Piosenek z okolicznych wiosek mo¿na by³o uczyæ siê po zajêciach tanecznych, kto jednak jêzyka nie zna³, ten móg³ co najwy¿ej pod nosem melodiê zanuciæ.

    Wêgrzy, bez wzglêdu na to, czy pij± du¿o czy ma³o, w zasadzie nie upijaj± siê, burd nie wszczynaj±, a wydobyt± z alkoholu energiê inwestuj± w muzykê i ¶piew. Ta cenna w³a¶ciwo¶æ mog³a znale¼æ uj¶cie tego w³a¶nie lata, kiedy to fetowano 20-lecie ruchu Domu Tañca w Siedmiogrodzie. G³ówne uroczysto¶ci odbywa³y siê w niedzielê 10 sierpnia w Operze Wêgierskiej w Kolozsvarze. Zjechali siê tam wszyscy przeszli i obecni animatorzy ruchu, czo³owi muzykanci i zespo³y taneczne. Koncert trwa³ prawie 5 godzin, a po nim zabawa do bia³ego rana. ¯yæ, nie umieraæ, wspania³e zwieñczenie ca³ego taboru.

    Adam Radecki

    "Wspó³czesna komunikacja folklorystyczna" to temat konferencji miêdzynarodowej która odby³a siê w Cieszynie, w dniach 19 - 20 listopada. Konferencjê przygotowa³ Zak³ad Folklorystyki Ogólnej i Stosowanej Instytutu Pedagogiki Muzycznej Filii Uniwersytetu ¦l±skiego w Cieszynie. Poruszano tam m. in. takie tematy jak ¿ywotno¶æ folkloru, wspó³czesne sytuacje wykonawcze, bia³oruska pie¶ñ obrzêdowa, s³owacka muzyka ludowa, szko³a i folklor dzieciêcy, kapele cieszyñskie. Udzia³ wziêli naukowcy prof. A. Kopoczek, prof. B. Linette, prof. J. £ugowska, dr P. Dahlig, prof. K. Wroc³awski, dr D. Czubala oraz naukowcy z Sofii i Nitry (S³owacja).

    c
    z
    ê
    æ
    t
    r
    z
    e
    c
    i
    a

    Rzecz o graniu

    Jak wiecie, lubiê sobie od czasu do czasu pograæ na skrzypcach, zdejmujê je ze ¶ciany, siadam ko³o okna, nacieram smyczek kalafoni± i, patrz±c na skacz±cego z ga³±zki na ga³±zkê wróbla, próbujê graæ. Nie jest to granie weselne ani festynowe. Takie sobie rzêpolenie bez ³adu i bez sk³adu. Czêsto nie przypomina ono melodii ani pie¶ni granych i ¶piewanych w naszej wsi i okolicy. [...]

    Ludzie [...] uciekaj± te¿ od mojego grania, obchodz± z daleka mój dom albo rzucaj± kamieniami i bry³ami w okna. Czasem nasy³aj± dzieci, które tañcz± na moim podwórku i ¶piewaj± u³o¿on± naprêdce przy¶piewkê:

    Stary Jakub grajek,
    ten od kurzych jajek,
    jajka tak pog³uch³y,
    ¿e z nich zamiast piskl±t
    zrodzi³y siê muchy. [...]

    Przeto, gdybym by³ cz³owiekiem rozs±dnym, wyrachowanym, szanuj±cym siebie i swoj± rodzinê nie powinienem braæ skrzypiec do r±k. Raczej powinienem uciekaæ przed nimi jak przed morow± zaraz± [...]

    Nie mog³em jednak zrezygnowaæ w ¿aden sposób z grania. Rêce moje same wyci±ga³y siê do skrzypiec. [...] Wystarczy³o, ¿e wchodzi³em do izby i zobaczy³em skrzypce wisz±ce na ¶cianie, a traci³em rozum. Bra³em je do r±k i gra³em, póki mi palce nie ¶cierp³y na strunach, ³okcie od smyczka nie zgrubia³y, póki sen nie zamkn±³ mi popuchniêtych powiek. [...]

    Ta moja namiêtno¶æ do skrzypiec sprawi³a, ¿e mój dom rokrocznie odwiedza³y wszystkie kapele cygañskie i ¿ydowskie, wêdruj±ce z zza lasu do wsi zadunajeckich, ¿eby tam graæ na weselach i festynach. Prymi¶ci tych kapel chcieli odkupiæ za grosz znaczny moje skrzypce. Kilka razy prawie ju¿ dobija³em targu, ale wystarczy³o, ¿e który¶ z prymistów wzi±³ moje skrzypce do rêki i zagra³, a wyrywa³em mu je spod brody, wynosi³em do komory i zagrzebywa³em w s±sieku pe³nym zbo¿a. Inna rzecz, ¿e skrzypce, prawie g³uche przy mnie, ¶piewa³y jak oszala³e majowe s³owiki w rêkach cygañskich i ¿ydowskich prymistów. Marzy³o mi siê wówczas chocia¿ jedno takie granie. nic te¿ dziwnego, ¿e po odej¶ciu kapel rzêpoli³em na skrzypcach ca³ymi godzinami.

    Gdy mi siê zachciewa³o grania, wychodzi³em nad rzekê, do lasu, w ³±ki lub zaszywa³em siê za wsi± w zbo¿a. Tam rzadko siê zdarza³o, ¿eby mnie kto¶ s³ysza³, A je¶li nawet s³ysza³, nie ¶mia³ rzuciæ we mnie kamieniem i ciê¿szym od niego przekleñstwem. Na odludziu postanowi³em za wszelk± cenê, choæbym mia³ sobie ugraæ rêce po ³okcie, choæbym rok nie móg³ ruszyæ szyj±, ¿e bêdê gra³ jak ¿ydowscy i cygañscy prymi¶ci. Marzy³em, ¿e nagle której niedzieli wyjdê wprost ze zbo¿a, i na festynie, kiedy kapela odpoczywa pod wierzbami popijaj±c piwo, zacznê graæ i ludzie zamiast uciekaæ, zakrzykn± rado¶nie i rusz± parami do polki.

    Zacz±³em siê baæ mojego rzêpolenia. Mieli przecie¿ racjê ludzie starzy, przestrzegaj±c m³odzików przed takim jak moje zapamiêtaniem, zacietrzewieniem, zawziêto¶ci± bezrozumn±. Wcze¶niej czy pó¼niej ten bezrozumny upór rzuca³ siê na mózg. A ja w tych polach czu³em czasem, ¿e moje skrzypce wyjadaj± mi rozs±dek, moj± jasno¶æ widzenia ¶wiata ludzkiego i zwierzêcego. Ale nawet wtedy bardziej ni¿ zbawienia dusznego, olejów ¶wiêtych pragn±³em grania podobnego do cygañskiego i ¿ydowskiego.

    Nigdy siê tak graæ nie nauczy³em. Mo¿e nawet nie dlatego, ¿e wszystko, co d¼wiêczne w naszym ¶wiecie by³o dla mnie poci±gniête pokostem i woskiem. Teraz dopiero zrozumia³em, dlaczego nie potrafi³em zagraæ ani jednej piosenki tak, ¿eby przy niej zechcia³ zatañczyæ choæby dziad proszalny. Po prostu ja chcia³em graæ i pyszniæ siê graniem. A takie granie nie zda siê ani trawie na sen, ani psu na wiercenie siê po budzie, ani cz³owiekowi na odpoczynek po ¿niwie.

    fragment z ksi±¿ki Tadeusza Nowaka Pó³ba¶nie
    c
    z
    ê
    æ
    c
    z
    w
    a
    r
    t
    a

    I. Lista dyskusyjna

    E-List E-Otwarty do Biuletynu Domu Tañca "Korzenie" (zwanego dalej Biu.).

    zamieszczony 14.11.97 w Internetowym Biuletynie Muzycznym Muzykant.

    Jak wspomina³em, po wielomiesiêcznej przerwie wznowi³ swój byt Biuletyn Domu Tañca "Korzenie", a w Nim znalaz³a siê wzmianka o li¶cie dyskusyjnej Muzykant. [...] W zwi±zku z tym, poczuwam siê do konieczno¶ci z³o¿enia e-o¶wiadczenia:

    Czê¶æ Pierwsza

    "Biuletynie, Ciebie Lista Nasza wyczekiwa³a, jak..." pisa³ Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" w najs³ynniejszym w literaturze polskiej opisie koncertu muzyka ludowego (zreszt± zaraz po "cymbalistów by³o wielu", czyli nie jest przypadkiem zbie¿no¶æ z np. by³a prezeska SDT i w ogóle tematyka Biu.) ;-), gdy¿ by³e¶ tu wzmiankowany wielokrotnie, od tekstu zaproszenia na listê i listu powitalnego poczynaj±c Jako sta³y czytelnik "K." od pocz±tku i publicysta (zd±¿y³em dot±d zamie¶ciæ tylko 1 recenzje koncertu;-( , bo Biu. akurat przesta³ siê ukazywaæ) cieszê siê szczególnie, ¿e znowu fizycznie jeste¶ i ¿e to w³a¶nie na Twoich stronach pojawi³a siê pierwsza w papierowej prasie wzmianka o Internetowym Biuletynie Muzycznym "Muzykant", którego tematyka jest muzykowanie ludowopodobne w Polsce i okolicy, co zawiera w sobie m.in. tematykê Biu.

    Rado¶æ ta jest tym bardziej uzasadniona, ¿e jedna z intencji powo³ania Naszej Listy Dyskusyjnej, jak to widaæ w mojej korespondencji z by³ym sekretarzem SDT Antonim Beksiakiem, cytowanej na Muzykancie na pocz±tku czerwca (czyli jest w logu), by³a Jej wspó³praca z Biu. i wszystkimi innymi pismami i innymi ¶rodkami masowego przekazu o, szeroko pojmowanych, podobnych zainteresowaniach, podej¶ciu do muzyki i duchu, a w szczególno¶ci m.in.: zdobywanie dla Biu. Informacji i artyku³ów do druku; udostêpnianie nowym, zw³aszcza oddalonym fizycznie, czytelnikom i poddawanie pod dyskusje zawarto¶ci Biu.; poszukiwanie lub te¿ inicjowanie podobnych inicjatyw jak DT i Biu., wymiana do¶wiadczeñ z Nimi i nawi±zywanie ro¿nych form wspó³pracy; poszukiwanie mu¿yków ludowych i innych osób, które nie znaj± DT, a mog³yby siê przy³±czyæ kiedy¶ do Naszej zabawy i innych dzia³añ SDT. W obliczu powy¿szego, jako administrator Muzykanta i prywatnie, dziêkuje za ¿yczliw± wzmiankê o Muzykancie, gratuluje Biu. odwieszenia i pisania o ciekawych sprawach, oraz ¿yczê Biu. Dalszych sukcesów , w tym satysfakcji z udzia³u w I.B.M. "Muzykant" i kontaktów z Jego Listowiczami. W szczególno¶ci, mog³oby temu s³u¿yæ udostêpnienie poszczególnych numerów Biu., tak¿e archiwalnych, w ca³o¶ci na stronach www lub jako zakodowanych plików tekstowych w Filelist Muzykanta, do czego ponownie zachêcam

    Czê¶æ Druga

    Poniewa¿ wiêkszo¶æ sta³ych czytelników Biu., jak siê przekona³em w DT, nie jest zorientowana w sposobie dzia³ania internetowych list dyskusyjnych, uprzejmie pro¶¿e o sprostowanie w Biu., zgodnie z prawem prasowym;-) , kilku istotnych nie¶cis³o¶ci, jakie wkrad³y siê w cytowany komunikat o Muzykancie:

    1) Na li¶cie nie "mo¿na siê zapoznaæ z opiniami", bo mechanizm listy ich sam nie wygeneruje, lecz napisaæ je i wys³aæ na listê musza ludzie; Muzykant nie ma zatwierdzaj±cego teksty do rozpowszechniania redaktora naczelnego (inaczej niz. pisma papierowe, listy dystrybucyjne i niektóre moderowane listy dyskusyjne), Jego istota techniczna jest interaktywno¶æ (pisze siê "na Muzykanta", a nie "do"), wiêc w³a¶ciwsza informacja dla pocz±tkuj±cych internautów by³oby, ze na tym e-forum "mo¿na wyra¿aæ, wymieniaæ, przedstawiaæ i siê zapoznawaæ z informacjami i opiniami", choæ, oczywi¶cie, lista jest dla ludzi, a nie odwrotnie, nie wymusza korespondowania, lecz je umo¿liwia, nikt nie ma obowi±zku pisaæ i mo¿e poprzestaæ na czytaniu tych, co zechc± pisaæ, ale wtedy, oczywi¶cie, na przez nich wybrane tematy. ;

    2) Na li¶cie nie "mo¿na siê zapoznaæ g³ownie z opiniami o muzyce folkowej, a sporadycznie pojawiaj± siê pojedyncze glosy o muzyce ludowej", lecz, je¶li ju¿, to "dot±d mo¿na by³o" itd., bo nie wynika to z jakiego¶ zawê¿ania tematyki listy do muzyki folkowej i wyrzucania poza nawias muzykowania ludowopodobnego muzyki ludowej, zw³aszcza w wydaniu KDT i Go¶ci DT, lecz z zainteresowañ najbardziej aktywnych Muzykantów, które to z kolei s± pochodn± obecnego zainteresowania muzyka ludowa w ogóle, te za¶ czêsto wynika ze stanu wiedzy o niej i mo¿liwo¶ci kontaktów z ni± Nic nie stoi na przeszkodzie, by mi³o¶nicy muzyki ludowej pisali o niej na Muzykanta wiêcej, aktywnie zapraszali na Muzykanta znajomych o podobnych upodobaniach, na bie¿±co informowali o swoich i znanych sobie dzia³aniach zwi±zanych z muzyk± ludow±, podejmowali i inicjowali takie dzia³ania za po¶rednictwem Muzykanta i, m.in. t± drog±, skutecznie zachêcali do niej innych, a proporcje siê zmienia. Sk±din±d, warto by u¶ci¶liæ, co Biu. rozumie jako ludowe i folkowe. W tym miejscu, pozwolê sobie zauwa¿yæ, ze np. z ludowa piosenka kurpiowska "Zasn±³ Janek", której tekst wydrukowany zosta³ w³a¶nie w Biu., zetkn±³em siê pierwotnie poprzez folkowa Mariê Krupowies (jako "Drzema³ Jasiek" - XIX-wieczny polski przek³ad pie¶ni ukraiñskiej, popularny na Litwie), a np. z ludowa piosenka "Tam pod ganeckiem", której tekst jest na stronie www DT, za sprawa folkowej "Werchowyny", wiec takie podzia³y s± MSZ bardzo umowne, nie nale¿y sobie przeciwstawiaæ tych rodzajów muzyki i, z definicji, ka¿dy tekst o muzyce folkowej jest zarazem nawi±zaniem do muzyki ludowej.

    3) Na li¶cie nie "pojawia³y siê sporadycznie pojedyncze glosy {lub raczej teksty} o muzyce ludowej", lecz bardzo wiele, jakkolwiek niekoniecznie o muzyce z obszarów i grup nale¿±cych do ¶cis³ych zainteresowañ DT oraz nie zawsze wprost - zachêcam do uwa¿nego przejrzenia logów od pocz±tku

    Czê¶æ Trzecia - prywatna

    Moja Specjalna Tajna Agentka, która dotar³a na koñcówkê obwieszczanej w Biu. "Muzyki Utraconej" w Krakowie, wytropi³a tam grupê Emisariuszy warszawskiego DT. O ile dobrze zrozumia³em Jej raport, by³ tam te¿ m.in. niezapowiadany Teatr "Dzierkalo" z Kijowa. Mo¿e zanim relacja z ca³o¶ci trafi 20 listopada do Biu. i Jego krêgu czytelników, zawê¿onego ci±gle jeszcze wielko¶ci± nak³adu i zasiêgiem dystrybucji papierowego pisma, to mogliby siê z ni± ju¿ zapoznaæ Muzykanci, w tym Ci czêsto ci±gle jeszcze niemaj±cy dostêpu do Biu, a Nim ¿ywotnie zainteresowani? Dziêkuje tez Szanownym Redaktorkom Biu. za przemi³y wieczór w DT i polecam siê, te¿ pozatekstowo, na przysz³o¶æ}

    Gdy w systemie real audio & video bêd± interaktywnie transmitowane na ¿ywo w Internecie spotkania DT, to to dopiero bêdzie triumf{!} kultury dawnej wsi polskiej, ale na razie moje oczekiwania wobec Biu. s± skromniejsze. Dziêkujê za e-uwagê. E-Uklony,

    Administrator Listy Dyskusyjnej Muzykant
    KAROL "KAROL" EJGENBERG

    Od Redakcji:

    Bardzo cieszymy siê, ¿e na li¶cie dyskusyjnej Muzykant znalaz³ siê tak obszerny tekst, bogaty w wiele cennych uwag o biuletynie Korzenie (obecnie z powrotem "Gazetki Korzenie"). "Interaktywno¶æ" dzia³ania listy dyskusyjnej i brak jakiejkolwiek kontroli nap³ywu du¿ej ilo¶ci tekstów nierzadko o warto¶ci bardzo mierniej jest niestety zdaniem redakcji g³ówn± przeszkod± w uczciwym zapoznaniu siê z tekstami bardziej cennymi.

    Je¶li chodzi o tekst pie¶ni "Zasn±³ Janek ma murawie" to jej ¼ród³em jest nagranie ¶piewaczek ze wsi Marianów ko³o Kozienic, które przeprowadzi³am podczas letnich poszukiwañ terenowych. Ciekaw± kwesti± jest pochodzenie pierwszej czê¶ci tekstu - prawdopodobnie stworzonego wspó³cze¶nie i zawieraj±cego cechy folkloru miejskiego.

    W Internecie Dom Tañca zamierza siê pojawiæ w najbli¿szym czasie w obszerniejszej formule, zamieszczaj±c m.in. przyk³ady (sample) d¼wiêkowe pie¶ni wraz z ich tekstami. Planujemy tak¿e stworzyæ bazê danych o nagraniach ze spotkañ Domu Tañca, Remontu, a w przysz³o¶ci tak¿e o innych nagraniach polskiej muzyki ludowej. Mam tak¿e nadziejê, ¿e wkrótce internauci bêd± mogli zapoznaæ siê z archiwum Gazetki Korzenie.

    Koncepcje wspó³pracy Muzykanta i Korzeni uwa¿am za bardzo ciekawe, choæ s³yszê o nich po raz pierwszy. Na razie jednak nie zauwa¿y³am w Muzykancie informacji o muzykantach ludowych, z których Korzenie mog³yby skorzystaæ.

    Katarzyna Andrzejowska

    II. To, co jest

    Zatañczyæ czardasza

    Od dwóch tygodni w sobotnie popo³udnia w Instytucie Wêgierskim przy Marsza³kowskiej mo¿na nauczyæ siê czardasza jak i innych wêgierskich tañców. Naukê prowadzi Robert Lakatos, który go¶ci³ dwa lata temu w Domu Tañca z Zespo³em "Bogáncs" z Kolosvaru. Robert, który pochodzi z Siedmiogrodu, doskonale zna tañce wêgierskie tego regionu, sam wielokrotnie uczestniczy³ w ró¿nego typu warsztatach tanecznych, w spotkaniach wêgierskich Domów Tañca. Do tej pory "wtajemniczy³" nas w arkana czardasza z Széku, poznali¶my tak¿e pierwsze kroki czardasza z Gyimes. Na zakoñczenie ka¿dego wieczoru mogli¶my wspólnie zatañczyæ mo³dawskie tañce korowodowe, a mê¿czy¼ni mogli próbowaæ zawi³ej techniki tañców mêskich.

    Nie wiem do jakiego stopnia uda nam siê przyswoiæ te nie³atwe dla nas tañce, co jednak najwa¿niejsze - dla tych co po prostu lubi± taniec - tu mo¿na potañczyæ i z tego czerpaæ rado¶æ. Mamy te¿ nadziejê, ¿e raz na jaki¶ czas uda siê zaprosiæ do Instytutu Wêgierskiego muzykantów z Wêgier lub Siedmiogrodu, by przy ¿ywej muzyce poznaæ lepiej ducha tych tañców i tej muzyki.

    Wszystkich chêtnych zapraszamy do Wêgierskiego O¶rodka Kultury w ka¿d± sobotê na godzinê 18.00, dodam, i¿ z tego co mi jest wiadome, nauka tañców wêgierskich ma równie¿ odbywaæ siê w Adwencie.

    Beata Wilgosiewicz

    III. ... i co bêdzie

    Konkurs trombit - rozpocznie siê 7 grudnia o godz. 10.00 w Ciechanowcu. Wyjazd organizuje Piotr Piszczatowski
    Spotkania ¶piewacze: ¿eñskie w ¶rody (kontakt Katarzyna Andrzejowska , mêskie - w czwartki od godz.18.00 (Kontakt Pawe³ Bia³o).


    Gazetka "Korzenie" wydawana przez Stowarzyszenie "Dom Tañca"
    domtanca@domtanca.art.pl

    Redaktor naczelny: Katarzyna Andrzejowska
    wspó³redakcja: Katarzyna D±bek

    Logo Gazetki: Waldemar Umiastowski

      

    [ Powrót do Gazetka | Wykaz sekcji ]
    Theme Design By SeriArt.net    Powered By Php-Nuke

    =admin=

    strona g³ówna